Pewny wybór 05: Strasznie duża prowizja, dlaczego tak drogo?

mar 02, 2022 · Time 24 min. czytania

Dlaczego tak drogo? – pytanie, z którym pośrednicy spotykają się w swojej pracy na co dzień.

Gościem Agnieszki Wiśniewskiej w dzisiejszym odcinku podcastu jest Katarzyna Bukowska – starszy specjalista ds. sprzedaży nieruchomości.

Z odcinka dowiesz się:

  • Czym właściwie jest prowizja od sprzedaży nieruchomości?
  • Kiedy jest pobierana?
  • Co wchodzi w skład takiej prowizji?
  • Jakiej wielkości zazwyczaj jest prowizja od sprzedaży nieruchomości?
  • Czy prowizja jest pobierana tylko od sprzedającego?
  • Czy pobieranie prowizji od kupującego jest konieczne?

Posłuchaj

Prowizja biura nieruchomości to często mniej lub bardziej rzekomy powód powstrzymujący klientów od współpracy z agencją. Wydaje się, że ta opłata to zmarnowane pieniądze i że przecież można z transakcją świetnie poradzić sobie samemu. Jak jest w rzeczywistości? Moim dzisiejszym gościem jest Katarzyna Bukowska, agentka nieruchomości, która opowie nam, co właśnie wchodzi w skład wynagrodzenia biura nieruchomości i co jest wliczone w koszt prowizji. Witam Cię serdecznie.

Dzień dobry. Cześć.

Prowizje to chyba niełatwy temat, co? 

Niełatwy, kontrowersyjny.

Zacznijmy w takim razie od tego, czym właściwie jest prowizja od sprzedaży nieruchomości i jak jest ona pobierana?

Tak najprościej mówiąc, to jest po prostu forma wynagrodzenia. W momencie, w którym klient sprzedający podpisuje ze mną umowę pośrednictwa sprzedaży nieruchomości, umawiamy się na moje wynagrodzenie. To często jest wynagrodzenie biura. Zaraz powiem dokładnie, co się na to składa. Prowizja pobierana jest najczęściej w momencie podpisania przedwstępnej umowy sprzedaży albo przy sprzedaży, już w formie aktu notarialnego.

Zapowiedziałaś to, więc pociągnijmy ten temat. Co wchodzi w skład tej prowizji? Za co ten klient płaci?

Płaci za moją pracę, za pracę biura, za pracę marketingowców, prawników, radców prawnych, doradców kredytowych. Moja część prowizji to jest zapłata przede wszystkim za stworzenie oferty, a później za opiekę nad tą całą ofertą. W skład tej opieki wchodzi prezentacja klientom, informowanie potencjalnych klientów, szukanie potencjalnych klientów, ale też współpraca z innymi pośrednikami w ramach mojej umowy. Jeśli chodzi o marketing, to są to szeroko rozumiane działania – sesje fotograficzne, home staging, czyli takie profesjonalne przygotowanie mieszkania do tej sesji. To jest również forma promowania tej oferty w wielu serwisach. Prowizja to jest praca wielu, wielu ludzi.

Ale mimo to ludzie często próbują się jakby od tej prowizji wymigać. Jakich argumentów najczęściej używają w rozmowach z Wami?

Oczywiście tak jak powiedziałaś na początku, są to takie sformułowania jak: “Poradzę sobie sam”, “Nie potrzebuję, świetnie mi idzie”, “Nie potrzebuję żadnych zdjęć, home stagingu, bo mam wspaniałą ofertę”, “Mam dobrą cenę, mam prezentację i dziękuję bardzo”.

A propos tej ceny – to też jest jeden z częstych tematów rozmów z przedstawicielami agencji Freedom Nieruchomości. Wy też pomagacie prawidłowo i właściwie wycenić tę nieruchomość. Pomagacie w tym, na czym często ludzie wcale się nie znają.

Dokładnie. Często ten argument “mam świetną cenę” jest jak najbardziej ok. Zbyt wysoka cena, wywindowana w drugą stronę, nie pomaga. Ogłoszenie nie jest wówczas konkurencyjne. Za to przy profesjonalnym przygotowaniu możemy często więcej zyskać na tej ofercie. Więc i ta prowizja pośrednika nie jest odczuwalna i też jesteśmy, kolokwialnie rzecz ujmując, na plusie.

Wiem też, że we Freedom Nieruchomości pracujecie też na umowach na wyłączność. Wspomniałaś też, że do Twoich zadań należy również współpraca z innymi agentami nieruchomości. Na jakich to jest zasadach?

To jest możliwe dzięki umowie na wyłączność. Ja nie konkuruję z innymi biurami, jestem jedynym pośrednikiem, który opiekuje się ofertą. Dzięki temu mogę współpracować z kolegami, którzy są pośrednikami otwartymi, którzy rzeczywiście mają klientów na tę nieruchomość. Często takim argumentem, żeby podpisać z nim umowę jest to, że ja już mam klienta i z nim przychodzę. Często zdarza się tak, że ten klient nie stoi za tymi drzwiami. A w momencie, gdy pośrednik rzeczywiście chce swoim klientom kupującym przedstawić ofertę, ja mogę to łatwo zweryfikować. Mogę to zrobić przez różne źródła: przez facebooka, przez system wymiany ofert, przez moje prywatne znajomości z kolegami. Tak naprawdę więc ta umowa wyłączna dla klienta jest umową otwartą. Klient jest otwarty na te propozycje, które ja mogę mu w ramach tej umowy przedstawić.

Między innymi też za to jest ta prowizja. Chciałabym jeszcze podpytać o taką kwestią, a propos prowizji: Freedom też tak chyba działa. Prowizja jest pobierana nie tylko od osoby, która z Wami zawiera umowę, od osoby sprzedającej nieruchomość. Jest pobierana również od osoby, która kupi to mieszkanie, prawda?

Tak. I to jest już zupełnie osobny temat, i osobna praca. Najczęściej pojawia się argument: dlaczego pobierana jest prowizja od kupującego, skoro tę pracę już Pani wykonała? Tutaj muszę wyprowadzić z błędu, bo w pewnym momencie, tak jak wspomniałam, kończy się praca na rzecz sprzedającego, a zaczyna się praca na rzecz kupującego. Ja sprawdzam stan prawny nieruchomości już jak ją przyjmuję do sprzedaży. Muszę to zrobić, ponieważ muszę wiedzieć, co przyjmuję. W momencie zaś, gdy przychodzi kupujący, dla niego już sprawdzam szereg innych rzeczy. Nawet sam moment, w którym na prezentacji kupujący zadaje mi pytanie, czy jest możliwa negocjacja. Ja zaczynam negocjować cenę w jego imieniu ze sprzedającym. To już jest praca rozpoczęta na jego poczet. Do tego dochodzą takie kwestie jak np. protokół przekazania. Jeśli kupujący chce mieć tzw. gotowca inwestycyjnego, to chce, żeby w tym mieszkaniu zostało jak najwięcej rzeczy. Jeśli chce, by została sofa, regał, lampa i lodówka, to ja spisuję taki protokół. Dzień przed podpisaniem aktu notarialnego jadę na tę nieruchomość i upewniam się, że to wszystko tam zostaje. To jest też praca w interesie kupującego. Do tego cały szereg sprawdzenia innych kwestii, takich jak np. to, czy księga wieczysta jest wyczyszczona. Często zdarza się tak, że przychodzi do mnie klient i mówi: “Ja Pani nie potrzebuję, tylko proszę podać mi numer księgi wieczystej. Ja sobie tam wszystko sprawdzę i będę wiedział”. Nie do końca, nie zgodzę się z tym. Jeśli mamy dział 3 i 4, czyli czyste roszczenia hipoteki, to super. Tak samo mogą być zaległości w opłatach, w mediach. Mogą być również zaległości w podatkach. Jeśli właściciel mieszkania, domu, działki, prowadzi działalność gospodarczą, może mieć tam zaległości. Tego już osoba zainteresowana nie sprawdzi, bo nie ma umowy. Mnie ten dokument upoważnia do tego, że jadę sobie do gazowni, do energii. Przedstawiam tą umowę i pytam czy na tej nieruchomości jest jakaś zaległość. W ten sposób uzyskuję informacje. Jeśli ktoś powie: “Dzień dobry, chcę kupić to mieszkanie. Proszę mi powiedzieć, jak to jest…” – to tej informacji nie uzyska. 

To w którym momencie i czy jest podpisywana umowa z kupującym właśnie, żebyście Wy byli zabezpieczeni i te prowizje do Was trafiły?

Tak, jak najbardziej. To jest zabezpieczenie z dwóch stron. Bo to, czy ta prowizja do nas trafi, to jest jedna kwestia. Ale to, że ten kupujący podpisuje z nami umowę, to on też czuje się wtedy bezpiecznie. Czuje, że ja reprezentuję jego interes. Czuje, że on ma na to papiery i ta umowa daje mu to bezpieczeństwo. Ja o tym mówię już na etapie prezentacji jeśli widzę, że ten zainteresowany klient zaczyna zastanawiać się nad zakupem nieruchomości. Po kolei tłumaczę mu wszystkie etapy. Mówię, że podpiszę z nim umowę rezerwacyjną, która sprawi, że ja nie będę pokazywać tego mieszkania dalej. Ono będzie czekać na tego klienta. To jest taka skrócona forma umowy przedwstępnej, że podpiszemy właśnie umowę na obsługę transakcji. Tłumaczę też dokładnie, za co ta prowizja jest pobierana. To jest bardzo zasadne pytanie: “a dlaczego?”, “ile?”, “a za co?”. Nie wyobrażam sobie powiedzieć: “bo tak, bo kupuje Pan tę nieruchomość, to proszę zapłacić”. Tu wszystko musi być jasne i klarowne. W tej umowie też jest to wyszczególnione, a w efekcie daje to obopólne bezpieczeństwo.

Czy często mimo wszystko zdarza się tak, że ktoś ze strony kupującej czy sprzedającej potem, jak już wiadomo, że do finalizacji transakcji jest coraz bliżej końca, próbuje się wymigać z płacenia prowizji i np. próbuje zerwać umowę?

Mi się takie sytuacje nie zdarzają. Z tego co wiem, koledzy też raczej takich problemów nie mają. Wiadomo, że może znaleźć się taki delikwent. Wydaje się, że problem jest przed podpisaniem umowy. Wtedy są obiekcje, że nie chcą nam zapłacić, że nie chcą podpisać umowy. W momencie zaś gdy ta umowa już jest i jest klient kupujący, to wszystko jest łatwiejsze.

A czy klienci potrafią się wycofać np. z chęci kupna jakiejś nieruchomości kiedy dowiadują się, że będą musieli zapłacić prowizję?

Tak, zdarzają się takie sytuacje, że ktoś staje tym przysłowiowym okoniem i mówi: “o nie, ja dziękuję bardzo, wychodzę”. Najczęściej udaje się dogadać i ten pierwszy taki moment tej dużej niechęci zostaje przełamany i wiadomo, że ta prowizja jest negocjowalna. Możemy o niej rozmawiać, negocjować i dojść do porozumienia – tak, żeby obie strony były zadowolone.

Jakiej wielkości w takim razie zazwyczaj jest prowizja od sprzedaży nieruchomości?

Możemy o tym mówić: :ile Pani bierze i dlaczego tak dużo?” Wysokość – to jest ciężkie pytanie. Tak jak mówię – zależy to od zakresu mojej pracy. Troszkę inaczej pracuję z klientem gotówkowym, troszkę inaczej – z klientem kredytowym. Do tego klienta kredytowego dochodzi cały proces kredytowania, czyli mojej opieki. Przedstawiam swoich doradców kredytowych, wspólnie pracujemy nad tym wnioskiem i tego klienta przeprowadzamy przez tę sprawę. Inaczej też wygląda sprawa, w sytuacji, gdy odnośnie danej nieruchomości mam pewną wizję. Wiem, jak to powinno wyglądać, wiem, że będzie mnie to kosztowało dużo pracy, że chcę zrobić fajną sesję, dobry home staging, jakiś może spacer wirtualny, bo nieruchomość jest w świetnej lokalizacji, ma duży metraż, a po zdjęciach wygląda, jakby to była zaniedbana kawalerka. Tak jest przy sprzedaży, ale to też jest bardzo przyjemne, bo podczas sprzedaży wychodzi cały potencjał tej oferty. W takiej sytuacji jestem w stanie umówić się ze sprzedającym na wyższe wynagrodzenie. Jeśli już tę pracę wykonuję, czyli jest profesjonalna sesja, spacer, świetny opis, to wiadomo, że mogę tę cenę negocjować. Ogólnie różnie też bywa. Kiedyś takim utartym schematem był jakiś procent od wartości nieruchomości. W tym momencie wielu właścicieli już w momencie rozmowy mówi o tym, że proponuje konkretną kwotę. To jest też fajna rozmowa, bo oznacza, że ta osoba już się spotkała z takim tematem, przemyślała sobie to i wie mniej więcej, ile może zaoferować. Nie jest to wtedy spotkanie na zasadzie: “biorę ileś tam procent” – “o mój boże! myślałem, że będzie znacznie mniej; czy pani zwariowała? to jest niemożliwe, żeby tyle brać!”. Podkreślam, że jest to bardzo indywidualna kwestia.

A jeżeli chodzi o tę drugą stronę? To też tak procentowo się umawiacie? Czy na konkretną kwotę? Jak to zazwyczaj wygląda?

Podobnie. Najczęściej jest to procent, ale zdarza się też sytuacja, w której umawiamy się kwotowo. To zdarza się częściej, jeśli pracuję z klientem poszukującym, czyli poszukuję dla niego nieruchomości. On przychodzi do mnie i mówi: Pani Kasiu, chcę kupić nieruchomość. Chcę na nią przeznaczyć tyle i tyle. Ile to będzie mnie kosztowało? Wtedy wiem, że możemy znaleźć różne mieszkania. Wiem, że załóżmy, budżet wynosi 500 000 zł, a ja znajdę świetne mieszkanie za 400 000 zł, tylko będzie miało właśnie kiepskie zdjęcia i kiepsko będzie dostrzec na pierwszy rzut oka ten potencjał. Mogę również znaleźć nieruchomość, która będzi ekosztowała 520 000 zł i będziemy musieli negocjować tę cenę. Wtedy też często umawiamy się na taką sztywną kwotę prowizji.

Czy pobieranie prowizji od kupującego jest konieczne?

Do muru nikt nikogo nie przyprze. Ja staram się zawsze tak argumentować sens tej prowizji, tej umowy, żeby ten klient nie czuł się przeze mnie zmuszony do tego, że musi mi zapłacić, bo kupuje mieszkanie i to tylko dlatego. Chcę mu to przedstawić jako jego zabezpieczenie, jako profit dla niego. Coś, dzięki czemu on również z tej sprzedaży, z tego kupna, tak samo jak właściciel, wyciąga więcej, ponieważ korzysta z usług biura nieruchomości. Tak samo kupujący może wyciągnąć z kupna nieruchomości więcej. Możemy negocjować niższą cenę, pozostawić większą część wyposażenia, możemy też negocjować takie kwestie jak termin wydania nieruchomości. W ogłoszeniach mogą widnieć terminy 3 – 4 miesięcy, pół roku. Często udaje się dojść do porozumienia i pomóc też właścicielowi nieruchomości w szybszym znalezieniu nowego mieszkania tak, żeby klient mógł szybciej wprowadzić się do swojego nowego lokum.

Czy zdarzają się takie sytuacje, że albo kupujący, albo sprzedający, czyli to pierwsze ogniwo, te osoby, które do Was się zgłosiły jako pierwsze (kupujący lub sprzedający) czy mają świadomość tego, że te prowizje będą? Zdarza im się poprosić, żebyś swoją prowizję doliczyła już do tej ceny wyjściowej, za którą będzie chciał wystawić nieruchomość?

Coraz częściej się tak zdarza, co mnie osobiście cieszy. Zawsze takim trudnym momentem jednak jest rozmowa. Trudniej się to zdarza przy tych klientach, którzy są polecani przez czy to naszą sieć, czy inne biuro. Ten klient teoretycznie powinien być już poinformowany przez tego swojego agenta, pośrednika. Dajmy taki przykład: załóżmy, że klienci sprzedają nieruchomość przez agenta w Warszawie. Ten ich pośrednik mówi swoim klientom, którzy chcą zakupić nieruchomość w Trójmieście, że ma do polecenia pośrednika z Freedom. Daje kontakt, kieruje tych klientów do mnie. I na tym etapie oni powinni już być poinformowani o tym, że skoro płacili prowizję za sprzedaż, to taka prowizja również jest za poszukiwanie zakupu. Moją rolą jest tutaj takie delikatne zapytanie: czy już Państwo się spotkaliście z tym, czy ktoś z Państwem o tym rozmawiał? Zdarza się tak, że rzeczywiście klient mówi, że wie, jest poinformowany i chce porozmawiać o tym, jaka to będzie wysokość, kiedy się rozliczymy. Ale są też takie momenty, w których klient robi kwaśną minę i mówi, że myślał, że wszystko jest już w tej cenie, w pakiecie. I wówczas jest kwestia tego typu, czy ten klient będzie z nami skory się porozumieć i współpracować, czy to, co sobie pomyślał, że to wszystko będzie w ramach jednej prowizji, a okazuje się zupełnie inaczej – czy go to na tyle nie wycofa, że do te współpracy między nami nie dojdzie.

Jak to wygląda w sytuacji kiedy Ty, jako reprezentująca osobę, która chce sprzedać nieruchomość, pobierasz prowizję od niej. I teraz na horyzoncie pojawia się osoba, która mogłaby tę nieruchomość kupić, ale ona też jest reprezentowana przez innego agenta nieruchomości. Jak to wygląda wtedy w tej sytuacji? Czy Ty się rozliczasz z tym agentem? Czy z tą osobą mimo wszystko, która kupuje? Ona wtedy musi ponieść dwie prowizje? Jak to wygląda?

Nie, wygląda to zupełnie prosto i jest to bardzo dobrą stroną wyłączności. Każdy z nas, pośredników, rozlicza się ze swoim klientem. Ja pobieram prowizję od klienta sprzedającego, czyli mojego w tym wypadku. Klient kupujący rozlicza się ze swoim pośrednikiem.

O tyle jest to dla mnie łatwiejsze, że ta osoba kupująca jest przygotowana (czy powinna być przygotowana, bo w praktyce różnie bywa), ale załóżmy, że jest przygotowana przez swojego pośrednika. U mnie odpada wówczas cały proces weryfikacji tego klienta – czyli sprawdzenia, czy on ma zdolność kredytową, ile ma środków własnych, kiedy chce podpisać umowę przedwstępną, kiedy końcową. Tak naprawdę dostajemy gotowego klienta już na umowę. 

Kasiu, to już może troszeczkę zmierzając do podsumowania – chciałabym, żebyśmy powiedziały i zaczęły budować taką świadomość wśród słuchaczy oraz wśród osób, które przymierzają się do skorzystania z usług biura nieruchomości, że prowizje nie są wyrzuconymi pieniędzmi. Chciałabym, żebyśmy w kilku słowach powiedziały, dlaczego one tymi wyrzuconymi pieniędzmi nie są.

Myślę, że mogę powtórzyć tutaj to, o czym gdzieś tam w trakcie naszej rozmowy cały czas napomykam. Po prostu jesteśmy w stanie uzyskać więcej i ten koszt prowizji, czy to ze strony osoby sprzedającej, czy osoby kupującej, często nie jest odczuwalny. Możemy uzyskać wyższą cenę sprzedaży, możemy uzyskać fajniejszą, bo niższą cenę kupna nieruchomości. Do tego cały proces jest też bezpieczny. Rzadko kiedy zdarza się klient, który sprzedaje czy kupuje nieruchomość raz w miesiącu, raz w tygodniu. Raczej to jest temat taki stresujący. Przychodzą do mnie często młode osoby, które chcą kupić pierwsze mieszkanie i nawet taka dłuższa rozmowa o tym, co je może czekać, spotkać, niekoniecznie u mnie, jak kupią moją nieruchomość, ale jak pójdą gdzieś dalej w świat, dalej w rynek. To daje dużo otuchy. Myślę, że to bezpieczeństwo i standard tej obsługi sprawia, że wielu klientów wie, za co płaci. Dużo z nich na każdym etapie ma wsparcie we mnie, w prawniku czy w innych członkach naszego zespołu. Myślę, że coraz bardziej uzmysławia to klientom, że warto zainwestować w taką usługę. Tak, żeby ta sprzedaż czy kupno było przyjemne, niestresujące, opłaciło nam się i było po prostu takim tematem, który nie będzie nam spędzał snu z powiek i nie będziemy mieli z tym związanych traumatycznych przeżyć.

Czyli mogłybyśmy powiedzieć, że prowizja tak naprawdę jest kosztem, który musimy ponieść, żeby mieć spokojną głowę?

Musimy. I jak go poniesiemy, to na pewno tą spokojną głowę będziemy mieć. Mogę też dodać od siebie, że najfajniej mi się rozmawia z klientami, którzy są już trochę obyci na rynku. Bo jeśli dzwoni się na świeżą ofertę, to najczęściej ona przez tydzień sobie działa i ten klient rzeczywiście ma telefony, ma prezentacje i wydawałoby się, że już ma tę sprzedaż z głowy. Że to będzie po prostu bułka z masłem. Ale klient, który już sprzedaje nieruchomość przez 3 miesiące czy przez pół roku wie, jak tak naprawdę wygląda ta droga od telefonu, do faktycznych decyzji klienta kupującego. Bo to, że klient przyjdzie i powie, że mu się bardzo podoba i stwierdzi, że to mieszkanie jest świetne i je bierze, to niestety nie znaczy, że jesteśmy w ogródku i witamy się z gąską. I tutaj cały ten ciężar spada na mnie, jako na pośrednika. Ja odbieram telefony od klientów, którzy są bardzo zainteresowani, wybierają się na prezentację, chcą już kupować, wpłacają opłaty rezerwacyjne, po czym one nigdy nie docierają. W praktyce dzwoni mnóstwo telefonów, z których tak naprawde są 2 – 3 , z których można coś wyłuskać. I ten klient od sprzedaży, która trwa miesiąc, 2, 3, 4 miesiące, jest po prostu zmęczony i często już tak zakręcił się w jednym punkcie, że potrzebuje takiego świeżego spojrzenia. Po pewnym czasie już nie wiadomo, co nie gra: czy nie grają klienci, czy ta nieruchomość nie trafiła na swojego jedynego, czy może coś innego tutaj po drodze zaczęło się psuć. I wtedy wkraczam ja i naprawiam.

Czy często się tak zdarza, że zwracają się do Was klienci, którzy najpierw próbowali na własną rękę?

Tak, jak najbardziej. Taki klient jest już wtedy świadomy tego, nie chcę powiedzieć, że sobie nie radzi, ale że jednak jesteśmy mu potrzebni, że możemy tutaj coś wartościowego dodać od siebie. Nie jesteśmy tymi, którzy dzwonią i mówią, że niech się Pan ze mną spotka, bo Pan nie da rady i muszę przyjść, zobaczyć nieruchomość, podpisać z Panem umowę i zawłaszczyć pieniądze. Jest wręcz odwrotnie – ta usługa, kiedy klient jest klientem świadomym, rzeczywiście ma sens. Klient jest klientem obytym i wie, że to wcale nie jest taka łatwa robota. Częstym argumentem jest też taki mit, że pośrednik tylko sobie podpisuje takie umowy w 5 minut i zgarnia tą kasę, a ja na to pracuję miesiąc, dwa. Nie dziwię się, że tak jest, bo mało się o tym mówi. Ogólnie ciężko się mówi o pieniądzach To temat, który często znajduje się gdzieś pod stołem i jest tak przekazywany, szeptany, a potem są takie stereotypy i nie ma u klientów tej świadomości, że ja owszem, podpisuję tą umowę, to nic, że potrwa to trochę dłużej, ale później zaczyna się cała zabawa. Mowa o tworzeniu oferty, tworzeniu home stagingu, sesji, prezentacji. To jest często wiele miesięcy ciężkiej pracy, gdzie nie mamy tylko takich nieruchomości, które są pod naszym nosem, pod domem. Często musimy do niej dojechać, w korkach. Klient, tak jak mówię, pojawia się, nie pojawia się. Nieraz wchodzi i przez pół godziny ogląda, potem przez godzinę o tej nieruchomości sobie rozmawiamy i przechodzimy do konkretów. Czasami zaś wchodzi na 5 minut, rozejrzy się i powie, że myślał, że to jest większe, albo stwierdzi, że na zdjęciach wyglądało, jak do wprowadzenia. A ja sama bardzo unikam takich rozwiązań, żeby upiększać zdjęcia czy używać szerokokątnego obiektywu i robić z kawalerki 30 metrów czy 60 lub 70. Ale i tak gdzieś tam te oczekiwania czy wyobrażenia klientów  potem się zderzają z rzeczywistością i ktoś jest mimo wszystko rozczarowany. Pokręci się przez 5 minut i wychodzi.

Jakby nie było, to się wiąże się z Waszym czasem, za który bezpośrednio nie macie płacone. Na to też składa się Wasza prowizja.

Tak, dokładnie. Rzeczywiście, są nieruchomości i ten mój ulubiony przykład – mieszkanie z ukrytym potencjałem nieoszlifowanego diamentu, który ja biorę sobie na tapetę i wyciskam z niego wszystko, co mogę – często już na etapie nawet przygotowania takiej oferty. Dzięki współpracy z pośrednikami udaje mi się sprzedać to mieszkanie przed tym, jak ono w ogóle ujrzy światło dzienne i wejdzie na rynek. To jest, tak myślę, najlepszy argument za współpracą na wyłączność. Ten zasięg jest tak duży i to realne zainteresowanie wśród klientów kupujących od pośredników otwartych może przełożyć się na taką błyskawiczną sprzedaż. To jest wtedy bardzo satysfakcjonujące. Ja wyglądam wtedy wspaniale w oczach właściciela – dostaję polecenie, rekomendację. Sytuacja jest świetna, ale nieraz trafia do mnie nieruchomość, która czeka na sprzedaż przez pół roku. Wtedy ta prowizja rozbija się na te kilka miesięcy i już nie wygląda tak imponująco, jak to się wydaje. 

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę. Oczywiście życzę jak największych sukcesów i tego, żeby ludzie jak najmniej kręcili nosem na te prowizje. Mam nadzieję, że sami usłyszeliście, że to nie są pieniądze wyrzucone. Tylko rzeczywiście za nimi kryje się bardzo dużo pracy ze strony agenta nieruchomości.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Gdzie słuchać podcastu Freedom?

Freedom Podcast – Pewny wybór To audycja, która pomaga odnaleźć się na rynku nieruchomości. Wyjaśniamy trudne zagadnienia, odpowiadamy na ważne pytania, komentujemy bieżące zmiany. Ten podcast, tak jak nasi agenci – będzie dla Ciebie źródłem wiedzy o tym jak dokonywać pewnych wyborów na rynku nieruchomości.

Posłuchaj  odcinka podcastu i dowiedz się, czym właściwie jest prowizja od sprzedaży nieruchomości: Spotify lub YouTube.

Żeby nie przegapić nowych odcinków dodaj nas do ulubionych podcastów (subskrybuj).

Freedom podcast “Pewny Wybór” to audycja, która pomaga odnaleźć się na rynku nieruchomości. Wyjaśniamy trudne zagadnienia, odpowiadamy na ważne pytania, komentujemy bieżące zmiany. Ten podcast, tak jak nasi agenci, będzie dla Ciebie źródłem wiedzy o tym, jak dokonywać pewnych wyborów na rynku nieruchomości.

Posłuchaj także odcinków naszego poprzedniego podcastu: Freedom Podcast – Rób Swoje!

Przyjemnego słuchania!

Jeśli spodobała Ci się nasza audycja, koniecznie zostaw komentarz. Nic tak nie rozwija, jak zdrowy feedback. Wydawcą podcastu jest ogólnopolska sieć biur Freedom Nieruchomości.

 

 

 

Może to też Ci się spodoba

Freedom Nieruchomości podpisał umowę na obsługę inwestycji Shellter

Spółka TLC Inwest, realizator inwestycji Shellter, podpisała umowę na obsługę marketingowo-sprzedażową z Freedom Nieruchomości.  Projekt będzie realizowany przez oddział Freedom Nieruchomości Warszawa Mokotów, kierowany przez Patryka Kuczwalskiego i Marcina Więzika. Shellter to kompleks apartamentowo–hotelowy, który powstanie w Rogowie, 15 km od Kołobrzegu. Realizacją inwestycji zajmuje się spółka TLC Inwest, której prezesem jest Lech Chudy – […]

Własne biuro czy franczyza nieruchomości?

Wiele osób zastanawia się jak zacząć przygodę w branży nieruchomości. Zacząć pracę jako agent, otworzyć własne biuro, czy może zainteresować się franczyzą nieruchomości?

Jak nie stracić na MDM?

Nikomu chyba nie trzeba udowadniać, że wsparcie finansowe ze strony państwa w ogromnym stopniu przybliża do marzeń o zakupie własnego mieszkania. Idea samego programu niewątpliwe jest bardzo słuszna. Mieliśmy jednak ostatnio do czynienia z ogromem przypadków, w których na MDM wiele stracono. Dla kogo oczekiwany gwóźdź programu zamienił się w gwóźdź do trumny? Jak nie […]

Chcesz sprzedać nieruchomość?

Napisz do nas

    Proszę o zaznaczenie zgody.