„Wolnoć Tomku w swoim domku”. Przyszli właściciele mieszkań podczas prezentacji nieruchomości na sprzedaż wielokrotnie zastanawiają się: jak będę się czuł w tym miejscu? Gdzie postawię swoje rzeczy? Jak ozdobię ściany? Depersonalizacja, czyli usunięcie zbędnych rzeczy po dotychczasowych mieszkańcach ma ogromne znaczenie w procesie kupowania nieruchomości.
Ludzie często szczycą się pamiątkami z podróży, zdjęciami swoich dzieci i wnuków. Niejednokrotnie eksperymentują z wystrojem wnętrz – z lepszym lub gorszym skutkiem. Stanowi to element ich tożsamości. Dzięki temu zyskują poczucie że są u siebie, utożsamiają się z tym miejscem. Kłopot pojawia się wtedy, gdy chcą sprzedać nieruchomość, ale nie potrafią się zrozumieć, na czym polega depersonalizacja.
Jak odbiera to potencjalny klient kupujący? On też chciałby zobaczyć w czterech ścianach elementy swojej tożsamości. Chciałby sobie wyobrazić zdjęcia swoich bliskich, pamiątek ze swoich podróży i dodatków, które wyszukał w sklepie specjalnie dla siebie. Te elementy stanowią i tworzą przestrzeń zwaną DOMEM.
Stąd zadajemy sobie pytanie , czy magnesy na lodówce, obrazek mojego dziecka czy też drapak ukochanego kota mogą pomóc wytworzyć u kupującego chęć zamieszkania w tej nieruchomości? Odpowiedź na to pytanie brzmi: nie! Właściciel musi pogodzić się z tym iż opuszcza dotychczasowe miejsce zamieszkania, by gdzie indziej przenieść swoje wspomnienia, dając tym samym wolną drogę dla wyobraźni potencjalnego nabywcy.
Najważniejsza rzecz podczas sprzedaży jest pomijana na samym początku – to jej wizerunek. Sprzedajemy przecież produkt jakim jest nieruchomość- ta musi być jak wyszukana czekoladka w bombonierce – musimy ją odpowiednio „opakować” i zaprezentować w najlepszej możliwej odsłonie. I powinniśmy pozwolić by nowy właściciel sam odkrył jej nietuzinkowy smak.
Jakie wnioski powinniśmy więc wyciągnąć? Dajmy kupującym przestrzeń do ich własnych marzeń, wspomnień i poczucia bezpieczeństwa. Pozwólmy, aby nasza nieruchomość stała się DOMEM dla nowego domownika.